Nie pozostaje mi zatem nic innego jak dzierganie. Na to na szczęście mogę sobie pozwolić, bo leżeć plackiem i "nicnierobić" jakoś nie umiem.
Zabrałam się tym razem za szydełko. W ramach eksperymentów nabyłam jakiś czas temu dwa motki włóczki akrylowej Himalaya Mercan Batic. W moich ulubionych kolorach.
Producent określa tę włóczkę jako antybakteryjną. Nie mam pojęcia na czym ta antybakteryjność polega, ale sama nić jest miła w dotyku, lekko śliska i błyszcząca. Kojarzy mi się z akrylem mikrofazowym. Na szydełko byłaby idealna, gdyby nie lekka skłonność do rozwarstwiania. Ale drewniane szydełko wydaje mi się, że zmniejsza znacznie to utrudnienie. Zatem obłożona chusteczkami szydełkuję sobie... i już wiem niestety, że 2 motki po 10 dkg to będzie za mało na chustę średnich rozmiarów. Będę musiała domówić włóczkę. A że nie opłaca się zamawiać 1 czy 2 motków, to..... same wiecie ....
I takim sposobem silne postanowienie ( które to już z kolei..?) nie kupowania włóczki zanim nie zmniejszą się moje zapasy znowu wzięło w łeb...
a tak wygląda kawałek chustki zrobiony dokładnie z jednego motka: