piątek, 26 lutego 2010

Mogę się pochwalić

Całkiem niespodziewanie brałam udział w spisku, w efekcie którego powstał kocio-mysi patchwork dla mojej "kołderkowej" koleżanki.
Jako że z szyciem u mnie średnio a jeszcze szyciem PP to już całkiem ciemna masa jestem, dołączyłam do hafciarek.
Oto moja mysia "drużyna"



O gotowym patchworku pisze jego Właścicielka tutaj

Na haft miałam sporo czasu, bo ponad trzy tygodnie, ale oczywiście swoim zwyczajem zbyt optymistycznie oceniłam swoje możliwości i ostatnia mysz powstawała w nocy, w dniu poprzedzającym ostateczny termin na wysłanie, gwarantujący desant myszastych do Krawcowych pracujących nad zszywaniem tego całego kociokwiku...
Ale radość z udziału w przygotowaniu niespodzianki mimo wszystko bezcenna :-)

Ostatni tydzień miałam tak zajęty, że nawet nie wiem kiedy minął. Dziś wróciłam z pracy wcześniej, po służbowym spotkaniu, które organizowałam od jakiegoś czasu. Wszystko przebiegło dobrze (mam nadzieję) a ja po powrocie do domu padłam na kanapę jak worek kartofli - dosłownie i przespałam godzinę jak martwa. No takiej adrenaliny to ja nie lubię...!
Ale już jestem przytomna. I lecę ogarnąć trochę mieszkanie w którym od tygodnia trwa mój wyczekany i wytęskniony remont łazienki.
A jutro rano wsiadam do pociągu i jadę do Poznania na kurs przędzenia wełny !!!!
Spędzę 10 godzin w gronie wariatek takich jak ja :-) Poznam Egunię i Laurę :-))
Nie mogę się doczekać! Ciekawe, czy uda mi się zasnąć ;-)

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i maile. Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć. Wybaczcie, ale po codziennych wieczornych wizytach w marketach budowlanych, naprawdę nie miałam siły na nic więcej.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Magic 3

Wiem.... nudna już chyba jestem z tą włóczką... ale cóż ja poradzę, że tyle jej nakupiłam jak głupia, i wciąż mi się podoba....
Skoro jest sezon na ciepłe rzeczy to trzeba korzystać, prawda? W końcu co to za przyjemność dzierganie z wełny w lipcu...

To trzecia chusta z tej włóczki. Więcej kolorów już nie mam. Załapałam się na trzy :-)))





niedziela, 14 lutego 2010

Magiczne projekty

dlaczego magiczne? bo z wełny Magic YarnArtu :-)
Skończyłam zamówione rękawiczki z klapką (bez guziczka - na prośbę przyszłej właścicielki) i czapkę wg wzoru
przetłumaczonego przez Truscaveczkę








Czapkę prezentuje moja nowa Helena. Bo na starego manekina głowy już patrzeć nie mogłam. Zawsze kojarzył mi się z .... no, mniejsza z tym.
Teraz chyba jest lepiej ;-)

Zostało jeszcze trochę włóczki więc w ramach przedremontowej redukcji zapasów (PRZ) popełniłam wczoraj rękawiczki i mitenki




Czegoś im jeszcze brakuje. Najładniej by chyba wyglądały ozdobione haftem. Ale nie wiem czy dam radę coś takiego popełnić. Kiedyś już próbowałam i wiem jedno: to nie to samo co haft krzyżykowy...Zastanawiam się jeszcze nad jakąś aplikacją....
Najlepiej by było szybciutko je wykończyć,niech szukają nowych właścicieli.

Z pół kilograma włóczki "magicznej" powstała chusta, czapka, dwie pary rękawiczek i mitenki. Z resztek powstały kwiatowe broszki. Ale nimi pochwalę się następnym razem. Dziś zabrakło mocy bateriom w aparacie.

niedziela, 7 lutego 2010

Ale się dzieje...

i robótkowo i nie robótkowo jeszcze więcej... czas mija błyskawicznie, co chyba nie jest dobre... bo tak "filozując" to hmmm.....życie ucieka...

Bardzo dziękuję Antoninie i Agnieszce za przyznane wyróżnienia.
Bardzo to miłe :-)) Ja przekazuję te wyróżnienia wszystkim, które mam na moje liście blogów. Wszystkie są dla mnie niesamowicie inspirujące i motywujące do działania :-)

Przyczłapałam dziś z Szarotkowa z nową porcją energii i pomysłów. Dziewczyny! Jak fajnie się z Wami spotykać!
Zdjęć oczywiście niet! Miałam aparat, a jakże, ale nawet go nie wzięłam do ręki... taki leń jestem... lutowy... Ale na Justynę jak zawsze będzie można liczyć. Dzielny paparazzi Szarotkowy :-)

A u mnie na drutach od poprzedniego wpisu powstała chusta Magic 3, ale od dwóch tygodni czeka na blokowanie. Tajny projekt ukończony z trudem, ale w terminie. Jeszcze troszkę i będę się chwalić :-)

Popełniłam też takie coś:



golf, miniponcho... z podwójnej nici Angora RAM. 40% moher, 60% acrylik, druty nr 5

teraz kończę zamówione rękawiczki z klapką i chyba powoli zacznę się przymierzać do wiosennych mitenek..... a nie, jeszcze jakieś czapki miały być... zima przecież na całego i nie zamierza odpuścić.