czwartek, 22 lipca 2010

Koty śpią .....

ewentualnie czasem zapolują na jakąś zabłąkaną muchę, a ja usiłuję się nie rozpuścić.
Jak dobrze że jestem na urlopie, w biurze miałabym dwa razy gorzej....
No to się wzięłam za urlopowe porządkowanie. Pozałatwiałam różne sprawy w urzędach. Wybrałam i zamówiłam nowy telewizor - oj jak ja nie lubię wybierać takich rzeczy - ale czasem trzeba... Powoli, bez pośpiechu przemeblowałam pokój. Dziś zabrałam się za przeglądanie moich zapasów włóczkowych. Boszszz...ja wiem że mam tego tyle, że na dwa wcielenia by było za dużo...postanowiłam rozstać się przynajmniej z ułamkiem tych skarbów. Skoro dawno nie pamiętam na jaki projekt kupiłam daną nitkę, i co więcej nie mam od dłuższego czasu na nią pomysłu, postanowiłam wystawić to na sprzedaż. Będzie w domu odrobina więcej miejsca :-)
No to Kochane teraz trochę prywaty (mam nadzieję że mi wybaczycie autoreklamę):
moje aukcje
Część wystawiłam dziś, a w ciągu kilku najbliższych dni będą kolejne.
Aha,jeżeli ktoś nie ma konta na allegro, to zawsze można do mnie napisać maila :-)

poniedziałek, 19 lipca 2010

Co robią koty w czasie upału

Dziękuję Dziewczyny za pochwały mojej chusty. Nieskromnie powiem, że udała mi się :-)
Robiłam ją z Mercan Batic Himalaya, szydełkiem nr 3,5
I liczę na to szczęście, co ma mi je przynieść - oj przyda mi się, przyda, bo jakoś tak ostatnio "pomorek" mnie trapi. Trzy tygodnie temu zepsuł mi się telewizor, z szukaniem nowego mi "nie po drodze". Potem lapek zaczął się gwałtownie przegrzewać (jakoś temu zaradziłam, ale byłam już bliska oddania go do serwisu i jak nic, trochę kasy by poszło).
W ostatni weekend miałam wrażenie że moja nowa, półroczna lodówka wykazywała objawy ekhm... podobne do jej poprzedniczki - ale na szczęście okazało się że "tylko" nie wyrabia z upałem.... aż się boję myśleć co dalej...


....a koty, w czasie upałów, wbrew pozorom nie próżnują....
kiedy pani pogoni za wykopywanie roślinek, można się zająć (teoretycznie) polowaniem...



na co? na takie małe, hałaśliwe, skrzeczące różnymi głosami dziesięciu ptaków naraz, ruchliwe...
Swoją drogą to pańcia mogłaby wreszcie pofatygować się i wynieść do śmietnika ten stary stołek, bo zagraca nam najlepszy punkt obserwacyjny!



ha! im też gorąco!

O.K., po dobrze wypełnionym kocim obowiązku można odpocząć:



Bo zaraz trzeba będzie pańci trochę poprzeszkadzać. Niech sobie nie myśli, że jak jest gorąco, to ona może siedzieć pod parasolem, i coś dłubać słuchając tych skrzydlatych paskud co tak daleko na gałęziach siedzą... a kot to co!?! Wyczesać trzeba, wygłaskać, pobawić się (no, to może trochę później, jak będzie chłodniej .... oooo o 4 rano jest w sam raz na gonitwę! tylko dlaczego pańcia wtedy zamyka drzwi do sypialni mrucząc coś groźnego??? no nie rozumiemy, naprawdę!)

Niebieska koniczynka

Mimo obezwładniającego upału skończyłam w sobotę moją ludową chustę. Jakiś czas temu dojechała zakupiona włóczka, więc dorobiłam kilka brakujących rządków i wykończyłam wzorem koniczynek (pomysł z któregoś numeru Phildara). Jestem zadowolona z efektu.
Odpowiednia wielkość, dobrze się układa. Włóczka mimo że akryl, jest szalenie miła w dotyku - taka bawełniana.







niedziela, 11 lipca 2010

Kolory tęczy

Konia z rzędem temu, kto w tęczy widział odcienie brązu... Sprzedawca, u którego kupiłam włóczkę widocznie tak...



W każdym razie w motku znalazłam tylko niektóre kolory widywane w tęczach przeze mnie.
Nie narzekam, podoba mi się ten zestaw barw, niemniej, spodziewałam trochę innego zestawu.
Zaczęłam dłubać wczoraj, z myślą o kocyku (w końcu tęczowy miał być). Ale im więcej kwadratów miałam gotowych, tym bardziej byłam pewna zmiany planów.







Teraz już wszystkie kwadraty mam gotowe i zabieram się za montowanie całości.
Potem jeszcze poszukiwania małego dodatku w ciucharni.... i zobaczymy co z tego wyjdzie...

piątek, 9 lipca 2010

Turkuś Niejadek i reszta paczki

Z Medusy, którą kupiłam ostatnio, planuję zrobić kolorowy kocyk. Zainspirowała mnie Truscaveczka tym wpisem . Zaczęłam kiedyś robić pled szydełkowy, klasyczne granny square, z akrylu w kolorach lawendy, mięty i białego. Wymiękłam, bo akryl okazał się mało przytulny (może użyłam za małego szydełka?) w każdym razie robótka awansowała na półkownika i gdzieś tam sobie leży.
A ja zacznę nową :-)
Ale... ponieważ "dzieciowe" robótki przypadły mi jakoś teraz wyjątkowo do serca, dłubię takie malutkie butki...





zabrałam je ze sobą na ostatnie Szarotkowo, żeby podpytać doświadczone mamy jak z ich wielkością i czy wogóle da się je założyć na nóżkę bobasa.
Okazało się, że moje "buciory" to na co najmniej półroczną stópkę są zrobione! Rany.... niecałe 10 cm długości...

no i poleciało....









a najbardziej podobają mi się te:







nazwałam je "Turkusie Niejadki" :-)

wszystkie są zrobione z bawełny (Myia, Supreme, Catania), szydełko nr 2, wzór "z głowy".

i będą następne....

poniedziałek, 5 lipca 2010

Połamałam...

... szydełko.... dziś rano. Przed pójściem do pracy, postanowiłam chwilkę podłubać sobie moją robótkę a tu trrrach....



co miałam zrobić dokończyłam lekko zmartwiona, że w poniedziałek rano takie przykre niespodzianki to nieciekawy tydzień wróży, a szukanie następnego szydełka odłożyłam na wieczór.

Wróciłam z pracy mrucząc pod nosem: "szukać, szukać!" i zastanawiając się, czy w skrzynce na listy będzie czekało jedno awizo czy dwa. Nie było żadnego. Trudno.
Zdążyłam wejść do mieszkania a tu dzwonek do drzwi. LISTONOSZ Z PACZKĄ!!!! Po godz. 18.00!!!

to jednak ten poniedziałek nie taki zły...

takie skarby mi przyniósł od Zamotanej Uli:



i już jest dobrze :-)

A tak swoją drogą to nieodgadnione są ścieżki paczek w PP. Priorytet wysłany we środę "jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie".... a paczka ekonomiczna z piątku już u mnie i to z miłą dostawą uśmiechniętego Pana Listonosza (mimo upału i duchoty) do rąk własnych.
No dobra, to lecę macać włóczki i próbki - których dostałam całe mnóstwo! :-))