Skończyłam wreszcie tygryska, jakoś długo było na tamborku (chyba miesiąc...?)
A tu jeszcze prosiaczek, którym nie zdążyłam się pochwalić.
Mam jeszcze ambitny plan zszyć dziś biscornu, które haftowałam rok temu podczas urlopu. Hafcik leżał zapomniany w szufladzie do wczoraj.
jak oglądam tego tygryska to coraz częściej się zastanawiam czy nie wrócić do haftowania :)
OdpowiedzUsuń