niedziela, 29 marca 2009

Fabryka sześcianów

Znalazłam zastosowanie dla moich zapasów resztek włóczek skarpetkowych. Mam ich chyba ponad 2 kg (dlaczego ja ciągle zachowuję się jak włóczkowa kleptomanka???) . Jakiś czas temu przeglądałam Ravelry i "natchło" mnie.
I teraz, jak mam nastrój to tak sobie dłubię.....

Co prawda kolorystycznie i deseniowo to jeden wielki misz-masz. Zresztą po wyglądzie motka ciężko się domyślić jaki wzór powstanie. Na razie mam fajną zabawę z samego dziergania, bo każdy sześciokąt jest niespodzianką.














Baaardzo mi się ta zabawa kolorami podoba :-)

4 drutki nr 2,5 ... i .... kolejne, tu jeszcze przed blokowaniem:
















A w międzyczasie powstaje druga wersja BSJ. Miałam poprawić pierwszy (pomysł podpowiedziała mi koleżanka) ale stwierdziłam, że skoro ma leżeć i czekać na bliżej nie określoną okazję, to go przerobię, bo i tak musi być większy. W końcu Joasia jak odwiedzi ciotkę to będzie miała ponad 8 miesięcy! Czyli duża panna już będzie :-)

A teraz o haftach!
Tak, tak, staram się nie poddawać nastrojom, "dołom" i niepokojom, które mnie zwykle o tej porze roku nękają. A najlepszy na to sposób, to zająć myśli nowymi projektami.

Powolutku, dosłownie po kilka krzyżyków stawiam na moim obrazie z tygrysem, teraz wygląda tak:
















Czyli jestem jeszcze w głębokim lesie z tym projektem, a dosłownie to "w trawie".
Kanwa to 18-tka i dłubię wieczorami, przy sztucznym świetle, więc szybciej się nie da. Oczy szybko mi się męczą.
No i żeby nie było, to od dużego projektu muszą być małe przerywniki ;-)
U mnie to zawsze są i będą kwadraty do Kołderkowa. Co prawda ostatnio nie odważyłam się na zapisowy kwadracik, żeby nie zawalić terminu, ale z ogromną przyjemnością i satysfakcją dłubię kwadraty zapasowe, na które jest zawsze zapotrzebowanie, bo kolejka chorych dzieci czekających na swoją wymarzoną przytulankę niezmiennie jest długa.
Jakiś czas temu skończyłam Kornelię, którą nie zdążyłam się jeszcze pochwalić:















Na razie czeka w szufladzie. Dołączyła do niej kocia rodzinka, o której ostatnio pisałam. Kociaki dostały jeszcze wąsy, kwadrat haftowany podpisik i do szuflady!
A wczoraj skończyłam najnowszy przerywnik:
















tak trochę wiosennie i wielkanocnie też :-) ale królik jest jak najbardziej "całoroczny" .


Kite Designer - cały dowcip z moim błędem przy BSJ polega na tym, że zrobiłam go w jakimś 11 rządku robótki i cały sweterek był do sprucia. Całe szczęście że taki mały. "Dorosłego" pewnie bym szybko nie ruszyła żeby poprawić. Koty w nagłówku to nie moje dzieło - niestety to tylko symulacja komputerowa. Zresztą ten hafcik mam na długiej liście "koniecznie do wyhaftowania".

2 komentarze:

  1. super pomysl na wykorzystanie resztek..swietnie to wyglada,,,,pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna torebka by mogła być z tych rombów.
    Ty to na drutach robisz? Podziwiam.
    Zaprosiłam Cię do zabawy u mnie na blogu,ale jak nie masz ochoty to się nie przejmuj
    Pozdrawiam eve-jank

    OdpowiedzUsuń