Zwykle daleka jestem od wszelkiego rodzaju podsumowań, rachunków sumienia, remanentów, generalnych porządków i innych tego typu działań. Tak mam i już. A szkoda. Bo może moje życie i otoczenie byłoby fajniejsze po uporządkowaniu...? Ktoś mi kiedyś powiedział że jestem perfekcjonistką. Zdziwiłam się bardzo, bo jakby tak zajrzeć do mojej szafy.... hmm.... miłosiernie przemilczę szczegóły jakie widoki można by tam zobaczyć...
No ale to blog robótkowy przecież. Dlaczego o tym piszę? Ano, moje mieszkanie do dzisiaj wyglądało mniej więcej tak:

Kiedyś wreszcie trzeba było coś z tym zrobić. Zebrałam się na odwagę i napisałam posta na forum. Odzew był błyskawiczny. I całe szczęście - bo jeszcze bym się rozmyśliła...
Godzinę temu część zapasów pojechała sobie do nowego domu, a ja wreszcie mam trochę miejsca do życia i na nowe moteczki :-)
Bo niestety, obiecanki cacanki, a przestać kupować nie umiem.... właśnie jadą do mnie dwa nowe zamówienia... ech... zna ktoś psychiatrę, który leczy z uzależnienia włóczkowego...?
A ponieważ nie samym kupowaniem człowiek żyje, trochę też przerabia... to trzy skończone projekty, proszsz...
przemiły golfiaczek robiony na okrągło ściegiem francuskim. Z turkusowego padisaha+ reszteczka melanżu niebiesko-morskiego. Zużyłam na ten projekt resztki włóczki prawie do ostatniego metra- z czego jestem bardzo zadowolona :-)
Magiczna chusta z nowego zestawu kolorystycznego nr.. (tu uzupełnię jak znajdę banderolę) Bardzo mi się podoba ten zestaw kolorystyczny: odcienie niebieskiego (mój ukochany kolor), szarego i toffi.

I na koniec zwykła, prosta chusta z padisaha niebiesko-fioletowego, robiona ściegiem francuskim. Poszło na nią chyba ze trzy motki włóczki. Ale za to chusta jest świetna! Mięciutka, dobrze się układa. Była gotowa wiosną, ale oczywiście ugrzęzła prawie na rok w pudle rzeczy do blokowania.... tak.. tak właśnie wygląda ten perfekcjonizm....hehe..