wtorek, 26 lipca 2011

A w Krynicy, na ulicy...

można spotkać dziki!

a "dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły..."
Tyle, że tam nikt na drzewo nie ucieka na ich widok. Ja wracając z plaży natknęłam się na nie dwa razy w ciągu pięciu dni. I za każdym razem, przezornie wolałam odejść jak najszybciej i jak najdalej. Tym bardziej, że były to lochy ze stadkiem młodych.
Zdjęć (jak inni) nie robiłam, nie piszczałam z zachwytu i nie skakałam z radości...

Urlopowy plon robótkowy to dwie chusty. Z Malabrigo Sock (poezja nie włóczka!) i kolejny plasterek limonkowy :-).
Jeśli ktoś widział na plaży wariatkę z robótką w ręku, siedzącą w cieniu namiotu - to byłam ja :-)
Słońce wyjątkowo nie lubi mojej skóry. Pół godziny - na tyle mogę sobie bezpiecznie pozwolić nie narażając się na poparzenie. Niestety i w tym roku nie udało mi się tego uniknąć mimo kremów z filtrem... bu....
Ale kocham morze, plusk fal i morską bryzę...
Zatem inwestycja w namiocik okazała się wyjątkowo udana :-)

4 komentarze:

  1. Dawniej, kiedy na Modlińskiej nie było jeszcze ekranów też biegały tam dziki, całymi rodzinami!Sama je widziałam 2 razy!
    Ale Ci dobrze, też kocham morze, ale też najchętniej opalam się w cieniu! Smaku mi narobiłaś, a ja niestety w tym roku nad morze się nie wybieram!

    OdpowiedzUsuń
  2. W Krynicy w sierpniu czasem można zobaczyć też wariatkę z drutami lub szydełkiem, bez namiotu :) czyli mnie, w tym roku też pewnie będzie można :) pozdrawiam serdecznie justyna

    OdpowiedzUsuń
  3. dzik jest dziki, dzik jest zły.. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. pozdrowienia z krynicy. dziki widzę codziennie od 2 dni chodżą rodzinką :)

    OdpowiedzUsuń