niedziela, 23 sierpnia 2009

Migawki ze spotkania

No ładnie, to już tydzień minął od spotkania.... a ja dopiero teraz sobie o zdjęciach przypomniałam. Najpierw goście, a potem tak mnie pochłonęła walka (dosłownie!) z pikowaniem, że nie zauważyłam tego, że jestem o tydzień starsza ;-)

No ale do rzeczy. Nasze drugie spotkanie, minęło pod znakiem "grzebania" w stosach czasopism i szmatek, nauki plątania nitek frywolnie ;-) , chwalenia się swoimi ukończonymi i tymi w trakcie robótkami. I gadaniem, gadaniem, gadaniem..... podobno nas nawet z daleka na ulicy było słychać :-))))
To najmłodszy uczestnik spotkania :-)





Następne spotkanie w pierwszą niedzielę września, początek o godz. 15.00.
Zapraszam serdecznie!

piątek, 14 sierpnia 2009

Mysion impossible

tak mi się jakoś skojarzyło... :-) to kwadracik zapasowy, który ostatnio wyhaftowałam

















a tu jego tymczasowe towarzystwo szufladowe: Lasu Stumilowego nigdy za wiele :-)







































piesek, który po wyhaftowaniu okazał się troszkę za mały na standardowy kwadracik, więc wykombinowałam coś w rodzaju ramki z kości. Jeżeli krawcowa uzna że to kiepski pomysł
(te kosteczki) to łatwo będzie można je wypruć, bo to tylko trochę konturów:




















Jako następny zagościł na tamborku brykający Tygrysek. A że wreszcie chyba mój nieopanowany ciąg na hafciki trochę wyhamował, zajęłam się szyciem.... zaryzykowałam i zapisałam się na kołderkę. Jako pierwszą zawsze trzeba uszyć zapasową. Nie mogę się pochwalić szczegółami. Będę mogła to zrobić dopiero jak gotowa kołderka przejdzie kontrolę jakości a potem zostanie przydzielona konkretnemu dziecku. No ale na tym etapie to tylko moje pobożne życzenia. Zobaczymy jak wyjdzie to moje szycie. Przycięłam już kwadraty (z duszą na ramieniu - żeby jakiegoś nie uszkodzić) trochę pasków i szyję przodzik. Muszę się spieszyć, bo urlop się kończy, a tu jeszcze gość - ten najważniejszy do ciotki przyjechał i międzyczas się skurczył :-)






















Asia jest coraz słodsza... przybywa jej ząbków, a włosy robią się z loczkami jak u amorka....

niedziela, 9 sierpnia 2009

Prosiaczek w lesie

Ano był. I niestety już musiał wrócić, zresztą przywiózł ze sobą trochę towarzystwa! Pochwalę się nimi jak już upiorę i wyprasuję.
A było m.in. tak:
z pyszną kawą, na fotelu pod szumiącym cichutko drzewem....

















wypoczęłam, pozwiedzałam lasy Kozienickie i Kazimierz nad Wisłą.





































































znalazłam też pierwsze oznaki zbliżającego się końca lata. Prawda że piękne?
To z Kazimierza:























A teraz najwyższy czas na tę mniej przyjemną część urlopu, a mianowicie przygotowania do remontu łazienki. Jutro zaczynam poszukiwania glazury, terakoty, baterii, wanny, umywalki, mebli, oświetlenia. Jak znam siebie to oczywiście możliwości są dwie. Albo nic mi się nie będzie podobało, albo nie będę umiała się zdecydować... Zobaczymy. Może zdarzy się cud... ;-) Muszę się sprężyć bo to już za kilka dni ten początek bałaganu.

A narzuta z przedostatniego posta to cudeńko upolowane na allegro: ręcznie pikowane! z aplikacjami z koronki klockowej :-)