piątek, 31 lipca 2009

Ogłoszenie parafialne

Wiedziałam, wiedziałam że tak będzie....
Musiałam zmienić termin sierpniowego spotkania robótkowego ze względu na wyjazd urlopowy.
Spotykamy się 16 sierpnia!
Napisałam o tym na forum. Miałam też w planach powiadomienie każdej z Was e-mailem, ale przez wszystkie nagłe komplikacje, które mnie ostatnio spotykają ....nie zdążyłam... Przypomniałam sobie o tym dzisiaj już w drodze do pracy. Adresy są niestety w komputerze domowym. Mam nadzieję, że wszystkie przeczytacie wiadomość na forum gazetowym, i żadna mnie nie zabije za niepotrzebną wycieczkę pod zamknięte drzwi....
A ja o godz. 18.00 startuję na urlop! Będę się szwędać po lesie, zbierać grzyby i jagody, a w przerwach haftować kolejne kwadraty.
Mój nadgarstek niestety wciąż nie akceptuje akcji z drutami czy szydełkiem. Boli jak..... nie powiem co. Diagnoza: wysypy kostne - wciąż pozostaje tajemnicą.
Jak mnie naprawdę przyciśnie to wybiorę się do ortopedy i pewnie się dowiem co to oznacza. Na razie wolę nie wiedzieć. Stabilizator na nadgastek w chwilach kryzysu działa cuda!

wtorek, 21 lipca 2009

Błądzę po lesie

w dodatku po Lesie Stumilowym.. ;-)

I czasem spotykam jego mieszkańców:


poznałam też miłego elfa.....






















a ostatnio nawet sympatycznego Sebastiana




skąd on się tu wziął...??? Przecież to zupełnie nie ta bajka.....

no dobra.... idę pogadać z Kłapouchym ;-)

poniedziałek, 6 lipca 2009

Burzliwe początki

Oj się działo się :-) I w przenośni, i dosłownie.
W strugach potężnej ulewy przybywały kolejne osoby na pierwsze spotkanie robótkowe.
O zabraniu ze sobą aparatu fotograficznego oczywiście zapomniałam. Na szczęście innym, mniej rozkojarzonym się to nie przytrafiło :-)
Np. u Justyny można obejrzeć zdjęcia .

I wiem już, że umiem nabierać oczka krzyżowo! Umiałam. Tylko nie byłam tego pewna.

Następne spotkanie w sierpniu. Zapowiada się jednak przesunięcie terminu, bo jeżeli nic się nie zmieni, 30 lipca wyjeżdżam na urlop :-) Jak już będę pewna terminów - przeprowadzę akcję informacyjną :-)

Poszukuję chętnych do współredagowania bloga naszej grupy. Sama niestety nie dam rady i ze względu na czas jaki trzeba temu poświęcić, też i dlatego, że nie mam zdolności kronikarskich niestety.... co widać zresztą po poziomie tekstów na tym blogu. Polonista mógłby sobie nieźle poużywać.... Ale przecież nie można być uzdolnionym we wszystkim ;-)

A z zaległych robótek - poncho a'la Dagny:



Zrobione na drutach nr 3,5 z włóczki akrylowej o splocie cable wyciągniętej z zapasów.
Robiłam je z przeznaczeniem na prezent imieninowy dla poncholubnej Cioteczki :-) Skończyłam dzierganie i owszem, nawet sporo przed terminem, aż tu nagle klops! No nie miałam kiedy uprać go i wysuszyć. Bałam się, że przez tę wilgotną pogodę szybciej mi zakwitnie pleśnią niż wyschnie. Prezent trafi do solenizantki z opóźnieniem.

Poncho bardzo spodobało się też mojej przyjaciółce, która była u mnie z wizytą w ostatnią sobotę. Zatem zapowiada się "powtórka z rozrywki". Muszę tylko nabyć zieloną włóczkę, bo tę którą miałam zużyłam w całości. Zostało dosłownie kilka metrów. Wzór jest miły i łatwy do dziergania podczas oglądania filmu, zatem z przyjemnością zrobię "ripleja".