niedziela, 6 września 2009

Wrześniowe

Kolejne nasze spotkanie. Jak się cieszę. Znów sala konferencyjna pełna zakręconych robótkomaniaczek :-) i entuzjazm wcale nie słabnie! I o to chodzi!
Kasia zgodziła się prowadzić naszego bloga "grupowego". Adres tutaj.
Dzięki Julicie znów uczyłyśmy się frywolitek ( ja też :-))) i nawet mi zaczęły te supełki wychodzić! Muszę pilnie trenować, a potem mam cichutką nadzieję że Julita zdradzi jeszcze jakieś sekrety i może kiedyś, coś wysupłam ....
Wymieniliśmy się tym co kto miał. Upłynniłam swoją czarną Lorenę co to mi została z sukienki teatralnej i materiał w kratkę, a sama zostałam szczęśliwą posiadaczką trzech ślicznych kompletów kolczyków. Będę się stroić, a co!
Foty proszsz.....



Oglądałyśmy czapkę Jareda, z którą walczy Kalina . Podejrzałam ją przed chwilą na innych blogach i skłaniam się ku temu, że wstęga Mobiusa jest jednak w oryginale zrobiona ściegiem francuskim, mimo że sam brzeg robótki wygląda jak przy jersey'u.

A poza tym u mnie trwa nauka szycia na maszynie. Przy próbie pikowania kołderki, przekonałam się, że poduszka to naprawdę mały pikuś i powiększenie powierzchni do pikowania (tak jakoś 6 x więcej od poduszki) w takim stopniu utrudnia zadanie, że na razie wymiękłam. Po kilku próbach pikowania skończyło się na "rozmontowaniu" kanapki. Po licznych konsultacjach z bardziej wtajemniczonymi wiem już co robiłam nie tak. Ale na razie czeka jeszcze ta kołderka na przypływ odwagi do kolejnego podejścia.
W międzyczasie, w ramach ćwiczeń uszyłam kocią kołderkę . Zmodyfikowałam nieco na własne potrzeby projekt z książki "Patchwork dla ambitnych". Trenowałam zszywanie bloków tak żeby szwy zeszły się jak należy. Potem baaardzo porządnie zrobiłam kanapkę, oczywiście z pomocą przyszłych właścicielek :-)




Pikowanie poszło znacznie lepiej. W zasadzie prawie dobrze jak na drugie moje podejście w życiu do pikowania tak dużej powierzchni. Już sobie myślałam, że będzie super, została tylko przecież lamówka! W kursie Evy tak prosto to wyglada!
Acha! Znowu lekcja pokory! Przyszyłam tę lamówkę, ale tak, że powinnam ją odpruć i przyszyć jeszcze raz. Na lewej stronie szew mocujący biegnie raz po lamówce a raz obok. Miałam zamiar to następnego dnia poprawić, bo szycie kończyłam o 2 w nocy.
Jadąc metrem do i z pracy dumałam jak by tu zrobić, żeby równo wyszło. Wróciłam do domu i zastałam taki widok:


To znaczy że kołderka już jest używana i właścicielki nie dbają o stan lamówki pod spodem. Pełna akceptacja!
To ja się wychylać z poprawkami już nie będę !

2 komentarze:

  1. Brawo, koty znają się przecież na rzeczy! Gdyby coś nie tak było, a wcale by kołderki nie użyły.

    OdpowiedzUsuń
  2. moj maz powiada ze nie ma nic gorszego jak tyle bab siedzi w jednej kupie ;-) a mnie sie wydaje ze napewno bylo wam b.sympatycznie :-)

    OdpowiedzUsuń